Google+

„KTO MA USZY, NIECHAJ SLUCHA” [Mt 13,34]

Dodaj komentarz

PIKSEL

– Puk, puk! To ja Piksel. Słyszycie mnie?

Nie słyszycie. Przecież jestem koniem, którego się czyta. To taki mały żart sytuacyjny, bo dziś chcę powiedzieć Wam coś o końskich uszach, a w zasadzie o naszym słuchu.

Czy pamiętacie wpis o wzroku? Osadzenie oczu u konia jest rozbieżne, więc widzieć może też wyłącznie rozbieżnie. Ze słuchem jest inaczej. Ludzie mają uszy po bokach głowy, posiadają niewielkie małżowiny uszne zwykle przylegające do boków. (Niektórzy naprawiają odstające uszy operacją plastyczną, co z punktu widzenia konia jest przynajmniej bzdurą. Ale mniejsza o to. Mamy inną wrażliwość estetyczną i proporcje między funkcją a wyglądem.) Ludzie w większości nie potrafią ruszać uszami. U niektórych w niewielkim stopniu zachowała się ta cecha, nazywacie ją „atawizmem” i traktujecie jak nieprzyjemne zezwierzęcenie. Koń by się uśmiał. Widać, ludzie w procesie ewolucji odrzucili cechy, które każdy szanowany koń poważa. Jak więc wygląda sprawa końskiego słuchu?

DSC_0016

Koń ma uszy umiejscowione zbieżnie, na czubku głowy. Nasze małżowiny nie są tak długie jak u zająca, czy nawet krewniaka osła, a jednak posiadają widoczną wielkość. Na pewno odstają też od głowy. Kształt muszli powoduje, że potrafimy wychwycić nawet ciche dźwięki spośród głośniejszych i je skategoryzować. Możecie to łatwo sprawdzić cmokając do nas cicho w pobliżu jadącego traktora. Na pewno koń skieruje ucho w Waszą stronę. I celowo mówię o uchu, nie zaś o uszach. Czy wiecie, że – pomimo zbieżnego ułożenia uszu – możemy poruszać nimi we wszystkie strony niezależnie i wychwytywać dźwięki z różnych kierunków?  Już w każdym razie wiecie.[i] Ruszanie uszami i ich wielkość nie są jednak taką kiepską cechą, prawda?

DSC_0637

Słuch konia jest też znacznie lepszy niż ludzki. Być może nie dorównamy delfinom, czy nietoperzom, a jednak zarejestrujemy delikatny szmer, pisk polnej myszy, rozróżnimy zbliżające się osoby po chodzie. Słyszane bodźce akustyczne zapamiętujemy i klasyfikujemy jako oswojone lub zagrażające nam. Nie dziwcie się więc, że potrafimy się spłoszyć nie tylko z powodu nieznanego nam dźwięku, którego absolutnie się nie spodziewamy w znanym nam miejscu (np. szeleszczenie woreczka foliowego zaplątanego gdzieś za krzewami tarniny), ale również z powodu zmiany oswojonego już dźwięku (np. innego gwizdka, nowego trymera, klaksonu Waszego nowego auta, etc.).

Nowy dźwięk = nowy bodziec = coś, na co należy uważać, bo może okazać się drapieżne.[ii]

Wrażliwość końskiego ucha sprawia, że należy się zastanowić nad regułami zachowania w naszym towarzystwie. Wyobraźcie sobie, że zostajecie umieszczeni w sali pełnej rozbrykanych dzieci, próbujących wyrazić swoje uczucia przez głos, nie mających czasu na przemierzenie kilku metrów w celu porozumienia się z drugim młodym osobnikiem, nawołujących się jak wataha wilków. Toż można ogłuchnąć! Absolutnie nie mam nic przeciwko ludzkiemu potomstwu, faktem jednak jest, że zdrowe dziecko w grupie zdrowych rówieśników ma ogromny potencjał głosowy. Konie są raczej ciche. Drapieżnik szybko by nas znalazł, gdyby było inaczej. Ludzcy rodzice, kiedy przestają słyszeć swoje pociechy, z trwogą pędzą sprawdzić, czy nic złego się nie dzieje. Dla konia to dźwięk bywa powodem do alarmu. Nawet cichutki:

„Ze względu na ogromną czułość tego narządu [słuchu] wszelki hałas i wrzawa są dla koni nader nieprzyjemne. Rozmawiając z koniem, należy to czynić spokojnie, ciepło i nieledwie szeptem. Ostre tony zaś można stosować z powodzeniem w formie kary. Niektóre konie bywają do tego stopnia wrażliwe, iż podniesiony głos człowieka wyprowadza je z równowagi. Łatwo można zaobserwować, z jakim zadowoleniem koń przyjmuje pochwałę i jej uspokajające działanie.

Im spokojniej rozmawiamy z koniem, tym większe wrażenie wywrze ostre odezwanie się w wypadku udzielenia mu nagany. Natomiast jeśli stale będziemy mówić ostrym głosem, to odczucie jego stępieje.”[iii]

Tu dochodzimy do szczególnej kwestii używania przez jeźdźców pomocy głosowych. Ludziska drogie, nie nadużywajcie ich! Raz cmoknąć wystarczy, żeby koń ruszył szybciej. A jeśli nie starczy, to nie cmokajcie w identyczny sposób, ale głośniej. Zmieńcie natężenie, żeby koń zrozumiał, że ma zareagować. Nie mylcie też komend. Konie naprawdę pamiętają znaczenie dźwięków. Jeśli chcecie zatrzymać wierzchowca, mówicie np. „prrr”. Ale po co powtarzać tą samą komendę, kiedy koń już stoi lub jak chcecie jedynie zwolnić? Szybko uczymy się rozróżniać sygnały. Niektórzy trenerzy używają innego dźwięku dla komendy „kłus”, a innego dla „galop”. Nie wolno ich wtedy stosować wymiennie. W każdym razie nasza reakcja będzie błędem ludzkim, a nie końską złośliwością.[iv]

Powiem Wam jeszcze krótko o echosondzie:

„Słuch konia służy prawdopodobnie nie tylko do umiejscawiania i ustalania odległości źródła słyszanych z zewnątrz odgłosów, lecz też do orientowania się w sytuacji za pomocą specjalnie przez siebie wydawanych dźwięków w postaci tętentu, chrapania i innych. […]

Koń w nieznanym terenie podąża do przodu z wyciągniętą szyją, strzygąc uszami i wydając chrapliwe odgłosy przez nozdrza. Podobnie zachowuje się w ciemnościach. […]

Uwaga na marginesie – nie należy chrapania mylić z parskaniem, mającym na celu przedmuchiwanie nozdrzy.”[v]

Czasami zobaczycie konia, który zbliża się do jakiegoś przedmiotu, przeszkody i pochrapuje oraz nastawia uszy. To nie tylko oznaka wzmożonej czujności, ale sondowanie o położeniu danej rzeczy. Echosonda uzupełnia wzrok i pozwala na uzyskanie dokładniejszego „obrazu” tego, co na naszej drodze. U ludzi takiego sondowania raczej się nie spotyka, chyba, że u osób niewidomych, którzy muszą angażować pozostałe zmysły, aby radzić sobie w otoczeniu.[vi]

Możecie też, spoglądając na końskie uszy, dowiedzieć się na czym jesteśmy w danej chwili skoncentrowani. Jeśli dochodzą nas jakieś dźwięki, czasami nie odwracamy głowy, a jedynie kierujemy ku nim uszy. Jednak informacja ta nie będzie prawdziwa, jeśli nie weźmiecie pod uwagę, iż poprzez położenie uszu przekazujemy też sygnały. To nasz język.

IMG_1013

z6

Jeżeli patrzymy w przód, a uszy zwracamy ku tyłowi, oznacza to zainteresowanie tym, co od frontu oraz wzmożoną czujność przed tym, co z tyłu.

DSC_0031

Nastawienie uszu do przodu świadczy o zainteresowaniu tym, co przed nami.

DSC_0975

Uszy luźno rozłożone na boki to stan rozluźnienia – wbrew pozorom zdarza się również podczas jazdy.

fe2

z3

Uszy mocno przyciśnięte do szyi, odwrócone ku tyłowi, czasami połączone z wysunięciem pyska i szczerzeniem zębów są wyrazem naszego gniewu. Wtedy możecie się bać i zacząć uspakajać nas łagodnym przemawianiem.[vii]

Cóż więcej powiedzieć? Może: „do usłyszenia”? W tym przypadku chyba lepiej: „do zobaczenia”!


[i] Por. R. M. Miller; Sekrety końskiego umysłu; tł. B. Fiłonowicz; Łódź 2004; s. 32 – 33. oraz W. Blendinger; Wstęp do psychologii konia; tł. M. Rozszczynialski; Zbrosławice 1984; s. 130.

[ii] Por. R. M. Miller; op. cit.; s. 32 – 33.

[iii] W. Blendinger; op. cit.; s. 131.

[iv] Por. R. M. Miller; op. cit.; s. 33.

[v] W. Blendinger; op. cit.; s. 132, 133 i 134.

[vi] Por. W. Blendinger; op. cit.; s. 135.

[vii] Por. M. Roberts; Ode mnie dla was. Wiedza, którą zdobywałem przez całe zycie, trenując konie klasy mistrzowskiej; tł. K. Przybyś; Warszawa 2004; s. 29.

Foto: Sabatówka, A. Parol i A. Bielec.

Dodaj komentarz

Google Translate

  • 106 586 VISIT

MOST POPULAR

W krainie słońca
NAGRODA DAKOTY
Sabatówka i dwulatki po Zazou
Renia
Alvani na sprzedaż!
NIE MAMY STATYSTYCZNYCH KONI...
ALVANI WYGRYWA!
NEEDHAM'S FORT - OGIER OD KUCHNI
ROZPOCZECIE SEZONU NA PATRYNICACH
ŹREBIETA PO ZAZOU

Archiwum