KIEDY DORASTA SYN…
Dodaj komentarz8 sierpnia 2015 - autor: MIŚKA
Przedszkole sprawia, że czujemy się rodzicami małych dzieci. Nieważne, czy bawią tam pierwszy, trzeci, czwarty – lub jak w przypadku naszej pociechy – piąty rok. Przedszkole to przedszkole i tyle. Myślałam, że szkoła będzie tym etapem, który uzmysłowi nam, jak stare mamy dziecko, a w związku z tym, jacy starzy sami jesteśmy. Ale też nie. Cios padł niespodziewanie.
Pewnego pięknego dnia Małż stwierdził, że jedzie z Kuśmidronem w Tatry. Tatry – dobre sobie. Nie ma sprawy. Byliśmy już na Rusinowej, Gubałówce, kolejką na Kasprowym Wierchu. Zagościliśmy też w Karkonoszach zdobywając Śnieżkę i wchodząc na Chojnik. Tyle, że tym razem miała być to męska wyprawa.
Tu pojawił się pewien niepokój. Jak to tak – bez mamy…? Kto odpowiednio nakarmi, wyszykuje na szlak, sprawdzi obecność kataru? Ale Małż w chodzeniu po górach jest zaprawiony i ma o tym lepsze pojęcie. Niech więc im będzie. Polezą w jakieś dolinki, albo wjadą na Kasprowy. Wielkie mi coś!
Kolejka owszem, była. Synuś wjechał na Kasprowy żeby z niego zejść pod Karb, do Czarnego Stawu Gąsienicowego, przez Murowaniec i Dolinę Jaworzynki do Kuźnic. Nie wierzyłam, że będzie miał siłę ruszyć się następnego dnia, zwłaszcza, że Książę Pan Małż chciał uderzyć z samego rana na Rysy zostawiając małoletniego Księciunia pod opieką Pań Matek Teściowej i Chrzestnej. Jednak Kusmix wstał i oświadczył, że chce iść w góry, a w ogóle to świetnie się czuje i nic go nie boli.
No i poszli – tym razem niżej, bo Drogą pod Reglami do Doliny Strążyskiej przez Jaskinię Dziurę i Siklawicę, potem pod Sarnią Skałę i do Doliny Białego. Kiedy zapytałam, jak się czują oraz jak się idzie, usłyszałam: „świetnie”. I to właśnie owo „świetnie” sprawiło, że poczułam nagły przyrost siwych włosów, zmarszczek i lat na karku. Mój syn pojechał z ojcem w Tatry, chodzi po górach, nie czuje zmęczenia i podrywa rudą kelnerkę pracującą w Bąkowej Zohylinie (skąd inąd pozdrawiam). Mam stare dziecko. Jestem stara. Ot, wniosek końcowy.
Dobrze, że następnym razem w Tatry wyjeżdżamy wszyscy razem oraz że Księżniczka Trutka jest jeszcze małą przedszkolanką i nie lubi dużo chodzić. Nadzieja na gwałtowne odmłodnienie jest!